poniedziałek, 10 lipca 2017

Rozdział 10

02.04.2015r- WTOREK
 Białe światło bardzo mocno raziło mnie w oczy. Słyszałam pikanie maszyn. Otworzyłam szerzej oczy. I dopiero w tedy zauważyłam, że jestem w szpitalu. Moja ręka była w gipsie.
-Proszę się nie ruszać - powiedziała po chwili pielęgniarka do mnie.
- Dzień dobry, jestem pańskim lekarzem - do gabinetu po chwili przyszedł lekarz.
- Dobry- powiedziałam bardzo cicho.
- Jak się Pani czuje ?- zapytał.
- Źle - odpowiedziałam.
- Czy panięta pani co się stało ?- zapytał po chwili.
- Ja .. - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Pańscy rodzice mówili, że znaleźli Panią niedaleko domu pobitą - odezwała się pielęgniarka.
- Tak, wracałam ze szkoły i nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu - starałam się ciągnąć wersję rodziców.
- Ma Pani złamaną rękę, zwichniętą kostkę, złamane 4 żebra, miała pani przetoczenie krwi, bo bardzo dużo jej Pani straciła, ma pani wstrząśnienie mózgu, oraz anemię - powiedział lekarz. Nie mogę uwierzyć, ze do tego wszystkiego doprowadził mnie własny ojciec.
- Zawiadomię pańskich rodziców - powiedział lekarz wychodząc.
- Obudziłaś się - nagle od pomieszczenia wszedł Niall.
- Co tutaj robisz ?- zapytałam cicho.
- Jestem i czekałem, aż się obudzisz - wyjaśnił i usiadł na taborecie koło łóżka.
- Jak długo tutaj leżę ?- zapytałam.
- Jest wtorek - powiedział.

- Tak długo ?- zapytałam.
- Twoi rodzice przywieźli Ciebie dopiero do szpitala w piątek - wyjaśnił. Nie mogę uwierzyć, że dopiero w piątek mnie przywieźli skoro mnie skatowali w czwartek po szkole.
-  To ich sprawka, prawda ?- zapytał.
- Nie kłam bo wiem, że to przez nich - od razu dopowiedział.
- Ooo Niall jak miło, że sprawdzasz co z koleżanka. Niall poświęcił się i oddał swoją krew, gdy musieliśmy wykonać zabieg przetoczenia krwi - powiedziała pielęgniarka, sprawdzając moją kroplówkę. Spojrzałam na  Niall, który odwrócił wzrok. Nie mogę uwierzyć, że to zrobił.  W moich żyłach płynie krew Nialla Horana.
- Twoi rodzice będę dopiero po 16 u Ciebie - poinformowała mnie pielęgniarka i wyszła.
- Która godzina ?- zapytałam.
- 6 rano - odpowiedział. Miał wory pod oczami, wyglądał blado.
- Spałeś w ogóle ?- zapytałam.
- Spałem, ale mało - odpowiedział.
- Jedź do domu i się wyśpij - powiedziałam.
- Nie mów mi co mam robić - warknął do mnie.
- Sorry - odpowiedział po chwili.
- Dlaczego to zrobiłeś ?- zapytałam.
- Ale co ?- niezbyt wiedział o co mi chodzi.
- Oddałeś swoją krew - wyjaśniłam.
- Musiałem, nie mogłem od tak odejść, gdy twoi rodzice nie chcieli oddać swojej - powiedział smutno patrząc się na mnie. Smutno także spojrzałam na okno.
- To oni prawda ?- zapytał patrząc na mnie. Nie spoglądając na niego pokiwałam głową.
 Blondyn wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.


O 16 tak jak mówiła pielęgniarka do gabinetu weszli moi rodzice. Spoglądając na nich czułam obrzydzenie oraz strach.
- Tak się o Ciebie martwiliśmy - pisnęła moja matka. Była genialną aktorką. Gdy tylko pielęgniarka wyszła z mojego gabinetu od razu zmartwienie uciekło z ich twarzy.
- Piśniesz komukolwiek a tym razem Ciebie zabiję - odezwał się mój ojciec. Przełknęłam głośno ślinę.
- Rozumiesz ?- zapytał ''przypadkiem'' siadając na moją zwichniętą kostkę.
- Tak - pisnęłam od razu. Do pomieszczenia wszedł lekarz.
- Dzień dobry - przywitał rodziców.
- Dzień dobry - odpowiedzieli.
- Wiedzą państwo jakie ma objawy pańska córka, zatrzymamy ją na jakieś 2 tygodnie pod obserwacją - wyjaśnił. Nawet się tym nie przejęli. Lekarz wyjaśnił, że zrobią mi wszystkie badanie podczas tych dwóch tygodni jakie powinnam mieć zrobione.

03.04. 2015r - środa

Zostałam obudzona przez pielęgniarkę, która przyniosła mi jedzenie. Zbytnio apetycznie to nie wyglądało.
- Musisz jeść masz anemię - wyjaśniła srogo na mnie spoglądając. Zjadłam dwie kromki chleba ze serem.
- Około 10 zabierzemy Ciebie na badania - na chwile zajrzał do mnie lekarz.
Po badaniach wróciłam do swojego tymczasowego pokoju, w którym siedział Niall.
- Hej - przywitałam jego cicho.
- Cześć - także mnie przywitał. W lewej ręce trzymał coś w reklamówce.
- To dla Ciebie - powiedział podając mi reklamówkę.
- Moja mama mówiła, że teraz ważne abyś miała dostarczone dużo witamin, więc świeże owoce są idealne - wyjaśnił. Rzeczywiście w reklamówce były, jabłka, banany i winogron, 2 kartony soku wieloowocowego.
- Dziękuję, nie musiałeś - wyjaśniłam. To była prawda nie musiał dla mnie nic robić.
- Jak się czujesz ?- zapytał.
- Dobrze, tylko wszystko mnie boli i jestem ciągle zmęczona - wytłumaczyłam.
- Rozumiem - odpowiedział
- Nudzi mi się - powiedziałam po 15 minutach niezręcznej ciszy.
- Obejrzymy jakiś film ?- zapytał nagle.
- Nie mamy jak - zauważyłam.
- Pojadę do domu po laptopa - zaproponował.
- Na prawdę nie musisz, aż tak się dla mnie poświęcać - powiedziałam.
- Będę za 30 minut - powiedział na odchodne.

Tak ja  mówił, wrócił do mnie ze swoim laptopem 30 minut później.
- Mam - powiedział. Postawił laptopa na jednym z krzeseł, za to drugie przysunął do mojego łóżka siadając na nim. Włączył horror, naznaczony rozdział 3.  Posunęłam się trochę na moim szpitalnym łóżku, aby Niall mógł usiąść koło mnie.
- Też tak bym chciała, aby mnie przywitano - powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niego. Gdy główna bohaterka wjechała na wózku do salonu, w którym było pełno balonów napełnionych helem. Gdy tylko się bałam, chłopak przytulał mnie do swojej piersi. Pachniał idealnie.
Po skończonym filmie, blondyn dalej siedział koło mnie. Chłopak dopiero odsunął się ode mnie, gdy do pomieszczenia weszła pielęgniarka, przynosząc mi obiad oraz podłączając nową kroplówkę.  Gdy zjadłam zupę, Niall znowu usiadł na moim łóżku, biorąc moją dłoń w swoje. Jego dłonie były bardzo gorące, w porównaniu do moich zimnych. Horan siedział ze mną, aż do samego wieczoru. Dużo ze sobą rozmawialiśmy.

05.04.2015r-  Piątek. 

Niall, odwiedził mnie dopiero w piątek, niestety w czwartek musiał iść do szkoły.  Po mimo że był w szkole to i tak cały czas ze mną sms'ował.  Był piątek, właśnie byłam po kolejnych badaniach oraz po obiedzie, który swoją drogą do najpyszniejszych nie należał.
Do mojego pokoju wszedł Niall, który był ubrany w biało czarną koszulkę, na długi rękaw, jak zawsze miał na swoich nogach obcisłe jeansy, oraz białe converse. Jednym słowem wyglądał dobrze, a  nawet bardzo dobrze, z resztą jak zawsze.
- Hej - przywitałam jego jako pierwsza.
- Siemka - powiedział z uśmiechem.
- Mam coś dla Ciebie - powiedział po czym pokazał torbę z Macdonalda.
- Aż tak bardzo widać po mnie, że jedzenie tutejsze mi nie smakuje ?-razem z blondynem się zaśmialiśmy.
- Ale pierw to - powiedział pochodząc do mnie. Cmoknął szybko mój policzek, po czym puścił mi oczko. Czułam jak moje poliki się czerwienią. Bo szkolne ciacho, właśnie prawie codziennie ze mną przesiaduje oraz się mną tak trochę opiekuje.
- Proszę to dla Ciebie - powiedział po czym wyciągnął z torby 3 Big Macki, podwójne frytki, oraz colę.
- Ja tego wszystkiego nie zjem - pisnęłam widząc tyle jedzenia.
- Hahaha to będę siedział z Tobą tak długo, aż zjesz - zaśmiał się głośno. Ma taki charakterystyczny śmiech.
- Na prawdę nie mogę - jęknęłam po zjedzeniu frytek oraz jednym Big Macku.
- Dasz radę, jeszcze tylko 2 - powiedział Niall, który już swoja porcję zjadł, i wiem że dałby radę zjeść jeszcze moją.
- Na prawdę nie dam rady - jęknęłam.
- Nakarmię Ciebie - zaśmiał się chłopak. I tak jak mówił, został ze mną aż do 22. Pewnie by został dłużej tylko pielęgniarka jego wyrzuciła, lecz przed wyjściem z mojego pokoju chłopak zdążył we mnie wcisnąć jedzenie.

18.04.2015r-  Czwartek 


Dwa tygodnie zleciały mi bardzo szybko. Prawie codziennie odwiedzał mnie Niall, dobrze nam się rozmawiało. Trochę mam wrażenie, że się do siebie zbliżyliśmy. Prawie codziennie jak mnie odwiedzał, zawsze na przywitanie i powitanie całował moje usta.  Czasami w szpitalu, bez koniecznego powodu, złączał nasze usta w pocałunku. Był on pierwszą osobą, z którą się całowałam, i szczerze ? Nie żałuję tego. Jego usta są świetne.  Do mojego pokoju właśnie weszła moja matka.
- Z lekarzem już wszystko załatwione - wyjaśniła spoglądając na mnie. Podczas 2 tygodni była u mnie tylko 3 razy, donieś mi ubrań. Nie zapytała się jak się czuję, nie wspominając już o powiedzeniu, że jest jej przykro lub coś podobnego.
- Bierz, rzeczy przecież za Ciebie ich dźwigać nie będę - parsknęła. Zabrałam swoją torbę z ubraniami idąc za moją matką. Szczerze mówiąc polubiłam personel szpitala, byli bardzo mili. Pożegnałam się jeszcze z pielęgniarkami, które stały niedaleko mojego pokoju. Wsiadłam do samochodu mojej matki. Znowu czułam starach. Przez całą drogę nie wymieniliśmy, ani jednego słowa. Było mi bardzo przykro. Chciałabym mieć dobre relacje z moją matką. Gdy zaparkowała na naszym podjeździe, włosy na moich rękach stanęły dęba. Bałam się, że ta sytuacja się powtórzy.
- Długo będziesz tak stać ?- warknęła moja matka, przed drzwiami. Nic nie odpowiedziałam, jedynie szybko weszłam do mieszkania.
- Jadę do pracy, masz nie wychodzić z domu - znowu warknęła do mnie, po chwili wychodząc.
Powoli weszłam po schodach na drugie piętro, na którym mieścił się mój pokój. Otworzyłam mój pokój nie dowierzając własnym oczom. Cały mój pokój jak w filmie, był wypełniony balonami napełnionymi helem.
- Niespodzianka - powiedział nagle Niall.Nie wytrzymałam. Pierwsze łzy szczęścia wypłynęły z moich oczu.
- Nie płacz - powiedział Niall przytulając mnie do siebie.
- To ze szczęścia - powiedziałam spoglądając na niego. Chłopak przetarł moje policzki swoimi dłońmi. Po chwili złączył nasze usta razem. Nie przestając się całować, pomału zmierzaliśmy do mojego łóżka, na które zostałam popchnięta. Nie przestawaliśmy się całować. Blondyna dłonie były na moich biodrach.
- Pozwól mi, że poczujesz się dobrze - powiedział Niall, schodząc pocałunkami na moją szyję. Spojrzał w moje oczy po chwili. Jedynie przytaknęłam głową. Blondyn ściągnął moje spodnie, całując moje kości biodrowe. Szeroko się do mnie uśmiechnął. Znowu przysunął swoją twarz blisko mojej całując moje usta. Gdy nasze usta się od siebie oderwały, chłopak ściągnął moją bieliznę. Przejechał palcem po mnie. Po chwili zaczął mnie lizać. Uczucie były świetne, przez co jęknęłam. Po chwili blondyn wsadził we mnie jeden palec poruszając we mnie. Po chwili dołożył drugiego palca, dodatkowo mnie jeszcze liżąc. Co chwilę z moich ust wylatywały jęki. Przeniosłam swoje dłonie we włosy Nialla, za które lekko pociągałam, przez co chłopak zamruczał wywołując u mnie jeszcze większa przyjemność.
- Dawaj, dojdź dla mnie - powiedział z chrypką. I tak jak chciał Niall, doszłam jęcząc Nialla imię. Przymknęłam oczy. Chłopak na chwile odszedł po czym wrócił kładąc się koło mnie.
- I jak ?- zapytał całując mój policzek.
- Dobrze - odpowiedziałam zawstydzona
- Masz - powiedział podając mi balona.
- Co ?- zapytałam niezbyt wiedząc o co chodzi.
- Nigdy nie wciągałaś helu ?- wyśmiał mnie.
- Musze sie ubrać - powiedziałam zawstydzona.
- Leć - powiedział. Szybko wstałam z łóżka wyciągając z szafki spodenki, które na siebie włożyłam. Położyłam się koło Nialla.
- Emma Piket - powiedział Niall śmiesznym głosem. Także wciągnęłam trochę helu.
- Niall Horan - powiedziałam śmiejąc się.
- Jak się czujesz  ?- zapytał.
- Dobrze - odpowiedziałam.
I tak właśnie spędziliśmy kolejne 4 godziny śmiejąc się z naszych głosów, które brzmiały śmiesznie pod wpływem wciągniętego helu.

Buziole Wika Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz