sobota, 22 lipca 2017

Rozdział 20

Obudziłam się dość wcześnie rano. Chciałam być jako pierwsza w przychodni, aby nie siedzieć i czekać w kolejce. Gdy ubrałam się oraz zjadłam śniadanie wyszłam z domu idąc do lekarza. Na całe szczęście udało mi się i byłam pierwsza w przychodni. Weszłam do gabinetu, po wyczytaniu mojego nazwiska.
- Mam już zebrane wszystkie wyniki - powiedział lekarz.
- Co mi dolega ?- zapytałam, bałam się odpowiedzi.
- Masz krwiaka nadtwardówkowego - powiedział. Czułam jak robi mi się słabo.
- Czy to pewne ?- zapytałam.
- Lekarze przez 2 tygodnie w szpitalu, obserwowali Ciebie, lecz dopiero badania oraz objawy potwierdziły - wyjaśnił.
- Krwiak jest dość duży - kontynuował.
- Niestety nie ma 100%, że operacja się powiedzie - dopowiedział smutno.
- Ile procent jest, że przeżyję operację ?- zapytałam.
- Tylko 30 % - odpowiedział smutno. Umieram i nic nie mogę zrobić. Prawdopodobnie umrę na stole operacyjnym. Pierwsze łzy popłynęły mi z oczu.
- Przepiszę pani leki - wyjaśnił.
- Dlaczego mam krwiaka ?- zapytałam nagle, gdy już miałam wychodzić.
- Prawdopodobnie przez pobicie - wyjaśnił. Umieram przez mojego ojca.
Wróciłam do domu załamana. Zeszłam na dół dopiero wieczorem.
- Chciałabym wam coś powiedzieć - odezwałam się nagle, gdy moi rodzice siedzieli przy stole. Chyba powinni wiedzieć, że ich dziecko umiera.
- Mam krwiaka nadttwrdówkowego - wyjaśniłam im. Matka zatkała ręką usta.
- Został on spowodowany pobiciem - powiedziałam to spoglądając na ojca. Podniósł jedynie swoje brwi do góry.
- Dają mi 30% szans na przeżycie operacji - dopowiedziałam.
- Mój boże dziecko - moja matka pisnęła płaczliwie. Ojciec spojrzał na mnie jedynie podejrzliwie.Nawet w chwili, gdy umieram mój ojciec szuka na mojej twarzy oszustwa. Wyszłam z pomieszczenia nie chcąc z nim rozmawiać i czuć na sobie dalej jego wzroku. W piątek, sobotę i niedzielę nie odzywałam się do nikogo. Miałam te 3 dni tylko dla siebie. Doszłam do wniosku, że skoro i tak umrę, dlaczego nie zrobię czegoś szalonego, albo sama nie wiem.
W poniedziałek w szkole, większa część uczni latała do nauczycieli, zaliczać ostatnie, kartkówki i sprawdziany, taki sam był wtorek.
Za to w środę lekcje mieliśmy skrócone przez radę dla nauczycieli.
- Więc w piątek masz urodziny tak ?- zapytał nagle Luk, gdy miałam już iść w kierunku mojego domu.
- Tak - odpowiedziałam i odeszłam.
Jeśli chodzi o mnie i o Nialla, był u mnie w poniedziałek wieczorem, nic jemu nie powiedziałam o chorobie. Leżeliśmy i oglądaliśmy film. W czwartek nie poszłam do szkoły bo źle się czułam.
13.06.2015r- Piątek
Dzisiaj wielki dzień, moje urodziny. W końcu jestem pełnoletnia.
- Wszystkiego najlepszego - w kuchni złożyła mi życzenia mama, która przez te parę dni, po kilka razy dziennie pytała się mnie jak się czuję i czy czegoś mi nie brakuje.
- Dzięki - odpowiedziałam. Wyszłam z domu idąc na przystanek autobusowy. Ubrana byłam w czarne jeansy oraz białą koszulę. Weszłam do szkoły. Uczniowie, którzy brali udział w apelu, latali po korytarzu. Z daleka zauważyłam Nialla, był bardzo seksownie ubrany. Czarne spodnie i biała koszula, która przylegała do jego ciała. Cały apel był swoją drogą nudny, Oczywiście było wyczytanie przez dyrektora osób wzorowych do których się zaliczałam. W klasach od wychowawców dostaliśmy certyfikaty przejścia do następnej klasy. Po całej uroczystości wróciłam do domu. Niall ma być po mnie o 20. Nie mogłam się doczekać, aż przyjedzie, byłam ciekawa co zorganizował. Blisko 20, poszłam się wykąpać oraz umyć głowę. Ubrałam na siebie bokserkę oraz rozkloszowaną spódnicę. Włosy wyprostowałam, a rzęsy pomalowałam tuszem. Uśmiechnęłam się szczerze do swojego widoku w lustrze, lecz po chwili mój uśmiech oklapł. Niedługo będę martwa. Zeszłam po schodach. Założyłam czarne baleriny, które pasują do mojej stylizacji.
- Pięknie wyglądasz - skomplementował mnie Niall, który czekał na mnie przed domem.
- Dziękuję - odpowiedziałam jedynie. Wsiadłam do auta, lecz w połowie drogi Niall kazał, zawiązać mi chustę na oczach.
- Dlaczego tak ?- zapytałam z uśmiechem.
- To niespodzianka - wyjaśnił. Uśmiech na mojej twarzy jeszcze bardziej się poszerzył.
Chłopak zaparkował samochód, następnie pomógł mi z niego wysiąść. Weszłam do jakiegoś pomieszczenia.
- Dobra ściągnij opaskę - powiedział. Gdy ściągnęłam opaskę widziałam pełno ludzi ze szkoły.
-'' Najlepszego '' -  krzyknęła cała grupa zebranych osób. Znałam większą część tych osób. Były to osoby, które mi dokuczały. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, więc posłałam grupie delikatny uśmiech
- Niall co to ma znaczyć ?- zapytałam, niezbyt szczęśliwa.
- Przyjęcie niespodzianka- powiedział z wielkim uśmiechem.
- Ale te osoby mnie dręczyły - jęknęłam.
- Każdy powinien dostać szansę na zmianę - przypomniał mi słowa, które kiedyś powiedziałam.
- Masz racę - przytaknęłam. Starałam się rozmawiać z ludźmi, lecz bardzo szybko mnie zlewali. Krzywo się uśmiechali, albo obgadywali. Lecz przetrwałam do 22.
- LUDZIE!- krzyknął nagle Louis.
- Chcielibyśmy zaprosić Emmę naszą jubilatkę na środek - powiedział Zayn. Weszłam na środek, przede mną stał rozłożony rzutnik. Wokół mojej osoby oraz stolika z rzutnikiem zebrali się ludzie.
Wiedziałam Nialla, który stał obok Harrego i Luka, z założonymi rękoma na piersi. Po jego minie widziałam, że nie będzie to zbyt przyjemne.
-Obejrzyjmy razem twoje podboje miłosne - powiedział Louis, po czym włączył filmik. Był to filmik mnie i Nialla, gdy robił mi dobrze u mnie w pokoju, po pobycie w szpitalu, następne gdy uprawialiśmy seks. Nie wierzę, że to zrobił. Spojrzałam na niego, lecz spoglądał w swoje buty.
- Dobrze Ci było ?- zaśmiał się Zayn. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać i wytykać palcami, chłopcy zaczęli rzucać głupie komentarze.
- Jak mogłeś - powiedziałam przez płacz do Nialla, chłopak chciał coś powiedzieć, lecz wybiegłam. Biegłam ile tylko miała sił. Wiedziałam co mogę w tej sytuacji zrobić wiedziałam. Biegłam prosto na wzgórze. Chciałam ostatni raz zobaczyć widok nocnego miasta. Gdy dotarłam, usiadłam na kamieniu. Wszystkie wspomnienia z Niallem, jak zwiastun przewinęły się w mojej głowie. Oddałam jemu swoje serce, za to on wbił mi w nie nóż. Wróciłam do domu około 00. Posprzątałam cały pokój. Usiadłam za biurkiem pisząc list. Położyłam list na łóżku. Wyszłam na balkon. Usiadłam na ziemi przy ścianie. Zrobiłam jedno długie cięcie a jednej ręce, po mimo bólu zrobiłam to także na drugiej ręce. Czułam jak moje ciało opada z sił, czułam zmęczenie jak nigdy w życiu. Zasługuję na wieczny odpoczynek.

Buziole Wika Xx.
Krwiak nadtwardówkowy

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-nerwowy/krwiaki-wewnatrzczaszkowe-czyli-powiklania-po-urazach-mozgu_41830.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz