8.09.2015r- Czwartek.
Na drugi dzień, obudziłam się sama w
łóżku. Byłam naga przez co było mi trochę zimno. Wstałam z łóżka, czując
ból w dolnych partiach ciała. Miałam, także trochę zakrwawione nogi.
Wyciągnęłam z walizki świeżą bieliznę, idąc pod prysznic. Po prysznicu
od razu poczułam się lepiej. Odświeżona, wróciłam do pokoju, lecz Nialla
dalej nie było. Zeszłam na dół, i tak samo jak dzień wcześniej chłopak
zrobił śniadanie.
- Jak się czujesz ?- zapytał spoglądając na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Czułam lekkie zawstydzenie.
- Trochę boli - odpowiedziałam, siadając przy stole.
- Ból minie - odpowiedział. Zjedliśmy śniadanie w ciszy.
-
Musimy wyjechać za godzinę, bo domek znowu zostaje wynajęty przez
innych gości - wyjaśnił, na co jedynie przytaknęłam. Wróciłam do pokoju,
w którym spakowałam swoje rzeczy. Blondyn, także dołączył do mnie w
pokoju pakując swoje ubrania. Wyszliśmy tak jak mówił, godzinę po
śniadaniu z domku. Niall zapakował nasze walizki do bagażnika.
Wsiedliśmy do samochodu, od razu ruszając. Horan włączył radio. Nie mogę
uwierzyć, że przeżyłam swój pierwszy raz, i to jeszcze z Niallem. Całą
drogę spędziliśmy w ciszy. Około 14 Niall, zaparkował auto na moim
podjeździe. Wyciągnął moją walizkę opierając się o auto.
- Powiem
prosto z mostu, dla mnie to nic nie znaczyło, seks to seks, możemy być
jedynie przyjaciółmi od seksu - powiedział z westchnieniem. Czułam jak
moje serce pękło. Czyli byłam kolejną, którą zaliczył.
- Jesteś
skurwielem - powiedziałam zalewając się łzami. Zabrałam swoją walizkę
biegnąc do domu. Zamknęłam drzwi, biegnąc do pokoju. Rzuciłam się na
łóżko głośno płacząc. Co ja sobie idiotka myślałam. Że jak w bajce
będziemy żyć długo i szczęśliwie ? Nie, życie to nie bajka, a zwłaszcza
moja.
***POV NIALL***
Czułem
się jak skończony skurwiel. Miała rację. Była tylko zakładem. Zabolało
mnie to, także że musiałem ją tak potraktować. Lubię ją, nie jako
dziewczynę czy coś, lecz jako osobę, na którą zawsze mogłem liczyć. Jest
bliska memu sercu, lecz nie na tyle aby być moją dziewczyną, i abym
mógł bawić się w gówno zwane związkiem.
*** POV EMMA ***
Od
tamtego dnia minęły, 3 dni. Nie wychodzę ze swojego pokoju. Prawie cały
czas płaczę, oraz jestem załamana. Czuję się jak by uszło ze mnie
życie. Potraktował mnie jak batonika, spróbował, nie posmakował jemu,
wyrzucił i weźmie kolejnego. Jutro niestety muszę być w szkole.
12.05.2015r- Poniedziałek.
Zwlokłam
swoje ciało z łóżka. Nie miałam ochoty iść do szkoły. Nie miałam ochoty
żyć. Pewnie, gdy tylko przekroczę bramę szkoły, wszyscy będą się ze
mnie śmiać, że uprawiałam seks z Niallem. Ubrałam na siebie ubrania,
które były na mnie za duże. Przecież ostatnio jeszcze idealnie leżały?
Wyszłam z domu idąc na autobus. W autobusie nikt nie śmiał się z tego
powodu, czyżby jeszcze nie wiedzieli ? Przeszłam przez drzwi szkole.
Ludzie co jakiś czas zaczepiali mnie i śmiali, się jeszcze z sytuacji z
gipsem. Otworzyłam swoją szafkę, spoglądając w kierunku szkolnej elity.
Nie było jego.
Nialla także nie było, przez kolejne dni.
15.05.2015r- czwartek.
Właśnie
był czwartek. Codzienne chodziłam do szkoły, lecz jego nie było. Czy
przeszkadzało mi to ? Wręcz przeciwnie, pasowało. Bałam się, że gdy
tylko pojawi się po szkole, cała szkoła zacznie mówić o naszym zajściu.
Nie moge uwierzyć, że po prostu tak dałam się jemu podejść. Że odrobiną
zainteresowania posunęłam, się aż tak daleko.
- Szkolny pasztet! - krzyknął do mnie Louis, wywołując falę śmiechu w ich grupie.
- Patrz jak chodzisz, brzydalu - warknęła Amber, gdy na nią niechcący wpadłam.
- Przepraszam - odpowiedziałam jedynie. Weszłam do klasy, zajmując swoje stałe miejsce.
- Ups ... - powiedziała jedna z klonów puszczalskiej dziewczyny, na która wcześniej wpadłam. Podniosłam swoje rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz