niedziela, 23 lipca 2017

Epilog

*** POV NIALL ***
To co się stało, nigdy nie powinno mieć miejsca. Moja pewność siebie oraz chęć wygrania zakładu sprawiło, że złamałem serce dziewczynie, która nie jest obojętna memu sercu.


- Niall szybciej !- krzyknęła moja matka.
Ostatni raz poprawiłem czarny krawat, po czym założyłem marynarkę. Dzisiaj jest pogrzeb Emmy. W dniu swoich urodzin podcięła sobie żyły na balkonie, naszym balkonie. Zszedłem na dół do swoich rodziców. Wsiadłem na tył samochodu. Dzisiaj prowadzi mój ojciec. Wysiadłem z samochodu, gdy mój ojciec zaparkował. Do kościoła była proszona tylko rodzina dziewczyny. Trumna została przywieziona.
 Wokół trumny stało bardzo dużo osób, większość byli to ludzie ze szkoły. Obok trumny stał ksiądz, który odprawi mszę.
- Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać wiecznym spoczynkiem naszą uczennicę, znajomą, koleżankę, przyjaciółkę, dziewczynę oraz córkę - rozpoczął ksiądz. Spojrzałem po wszystkich zebranych. Dziewczyny, które znałem z imprezy stały i płakały, tak samo jak wiele innych kobiet.
- Nasz siostra poszła do lepszego życia, lecz zostawiła list jako ostatnią wolę - mówił dalej.
- List pożegnalny - przeczytał mężczyzna, który był do tego wynajęty.
'' Drogi czytelniku,
Piszę list, aby Ciebie pożegnać, nie ważne kim byłeś i kto go czyta. Wszyscy macie moją krew na swoich dłoniach, która będzie prześladować was do końca życia. Krew jest na dłoniach osób, które dokuczały mi w szkole, wytykały mnie palcami, upokarzały, a także krew jest na dłoniach osób, które gdy potrzebowałam pomocy nic z tego sobie nie robiły, lekceważyły to. Winni są nauczyciele, którzy nie reagowali na moje krzywdy, spoglądali na mnie ze współczuciem. Winna jest moja rodzina, która nie ułatwiała mi życia, wręcz przeciwnie dorzucała mi blizn. Winny są ci, których kochałam i dałam im drugą szansę. Byłam, także chora, choroba prędzej czy później by mnie zabiła. Lecz za podjęcie takiej decyzji o zakończeniu swojego życia, jesteście winni tylko wy . ''
Koniec czytanego listu - przeczytał mężczyzna.
Była tam mowa o każdym, o mnie także. Rozejrzałem się po tłumie ludzi. Dziewczyny jak i nauczyciele ze szkoły płakali, co niektórzy chłopaki także, bo wiedzieli że są winni. Spojrzałem na rodzinę Emmy, z oczu jej ojca nie wypłynęła ani jedna łza. 
Za to z moich oczu popłynęło ich za dużo.Rozpoczęła się pogrzebowa melodia, gdy trumnę zaczęli wkładać do dołu.
 Moja matka spojrzała na mnie. Pokiwałem jedynie głową przytulając się do kobiety, która także płakała. Gdy trumna została zasypana, ludzie zaczęli nosić kwiaty. Wziąłem stokrotki w bukiecie i ruszyłem do trumny. Stokrotki były jej ulubionymi kwiatami. W trumnie była dziewczyna, którą dopiero w obliczu śmierci, uświadomiłem sobie, że ją Kocham.
- Żegnaj kochanie - powiedziałem nie przejmując się innymi ludźmi.
KONIEC


HEJ KOCHANI :
WSZYSCY CO CZYTALI NIECH ZOSTAWIĄ PO SOBIE ALBO GŁOS ALBO KOMENTARZ :*
ZARAZ POJAWI SIĘ PODZIĘKOWANIE.
Buziole Wika 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz